W roli głównej coś czego jeszcze na blogu nie było - naleśnik. Wdzięk naleśnika polega chyba na tym, że można go podawać w najróżniejszych konfiguracjach - jako przystawkę, danie główne lub deser - wszystko zależy od pomysłu i fantazji. Mi zdarzyło się także jeść zupę naleśnikową. Naleśniki znane były już w starożytności, zasługę rozpropagowania ich w Europie przypisują sobie Włosi, 2 lutego we Francji obchodzi się nawet święto naleśnika (co czynią także Anglicy, tyle że u nich święto naleśnika jest ruchome).
W związku z tym, iż na blogu pojawia się sporo przepisów, z których wegetarianie raczej nie skorzystają, postanowiłam wyjątkowo nie wypleniać naleśnika mięsem :) Przepis pochodzi z serwisu ugotuj.to, na którym można znaleźć naprawdę dużo ciekawych pomysłów kulinarnych o różnym stopniu skomplikowania.
SKŁADNIKI:
Ciasto na naleśniki:
Farsz:
- 1 ½ kg liści szpinaku
- 3 ząbki czosnku
- 100 g masła
- 1 ½ opakowania fety (ok. 400 g)
- 300 g półtłustego twarogu
- 1 kubek śmietany 12%
- ½ szklanki mleka
- zioła prowansalskie
- sól
- pieprz
Sposób przygotowania:
- Przygotowujemy naleśniki - mąkę miksujemy z mlekiem i żółtkami. Białka ubijamy na pianę, dodajemy do ciasta, delikatnie mieszając łyżką. Patelnię smarujemy olejem i smażymy naleśniki.
- Szpinak dokładnie płuczemy i odcinamy ogonki.
- Masło rozpuszczamy w garnku, wrzucamy pokrojony czosnek i szpinak. Smażymy przez około 5 minut, następnie chwilę studzimy i grubo siekamy.
- Fetę rozgniatamy widelcem i mieszamy z twarogiem. Dodajemy usmażony szpinak (razem z masłem jeśli takowe na patelni zostało), pieprz i zioła prowansalskie - całość mieszamy.
- Na naleśnika nakładamy przygotowany farsz i zawijamy w kopertę (lub w rulony). Układamy w natłuszczonym, żaroodpornym naczyniu (naleśniki można układać jeden na drugim).
- Zalewamy śmietaną wymieszaną z mlekiem, przyprawioną odrobiną soli i pieprzu. Zapiekamy przez około 40 minut w temperaturze 180°C.