Z góry dziękuję
wszystkim, którzy odwiedzili i odwiedzają mojego bloga, korzystają z przepisów,
informują o błędach i proponują ulepszenia receptur. To bardzo miłe.
Tak więc, powracam
pod dłuższej przerwie!
Kuchnia
tajska uważana jest za najbardziej elastyczną z kuchni azjatyckich,
jednocześnie najbardziej pikantną i aromatyczną. Tajlandczycy podobnież nie są
bardzo mocno przywiązani do receptur
i gramatur w recepturach zawartych, co sprawia że nawet najbardziej klasyczne danie przygotowywane przez tego samego kucharza za każdym razem może smakować inaczej (co rzadziej zdarza się Chińczykom czy Japończykom zdecydowanie bardziej przywiązanym do tradycji).
i gramatur w recepturach zawartych, co sprawia że nawet najbardziej klasyczne danie przygotowywane przez tego samego kucharza za każdym razem może smakować inaczej (co rzadziej zdarza się Chińczykom czy Japończykom zdecydowanie bardziej przywiązanym do tradycji).
Zaproponowana
receptura jest autorstwa Khun Nooror z Cooking School Bangkok (przy czym w
pierwotnej wersji, w pierwszej kolejności autorka przepisu zamiast pomidorów
zaproponowała bakłażana i zdecydowanie optowała za drobiem).
Tajskie
zielone curry wydaje się być idealnym daniem na zimę z bardzo prostego powodu -
wspaniale rozgrzewa, a smak mleczka kokosowego połączonego z cytrynowym
aromatem liści kafiru przywołuje na myśl egzotykę i zachęca do odkrywania
kalejdoskopu smaków z tajskim rodowodem.
Składniki:
- 50 - 70 g zielonej pasty curry (dostępna w wielu delikatesach)
- 2 -3 suszone liście kafiru (dostępne w sklepach z produktami azjatyckimi, opcjonalnie można wykorzystać trawę cytrynową)
- sok z 1 limonki
- 300-400 g wieprzowiny (lub piersi kurczaka)
- 400 ml mleczka kokosowego
- 150 ml wody
- 70 g pomidorów koktajlowych
- 1 łyżeczka sosu rybnego (można dodać także sos ostrygowy, w ostateczności sojowy)
- 1 łyżeczka cukru
- szczypta soli
- ½ łyżeczki mielonego anyżu gwiazdkowego
- 1 łyżka oleju (ja użyłam sezamowego)
Sposób
przygotowania:
1.
W
rondlu rozgrzewamy łyżkę oleju i dodajemy pastę curry. Staramy się ja
rozprowadzić po tłuszczu.
2.
Po
krótkiej chwili dodajemy mleczko kokosowe oraz wodę. Łączymy dokładnie pastę z
płynem.
3.
Dodajemy
sok z limonki oraz przekrojone na pół pomidorki koktajlowe oraz szczyptę anyżu.
Curry postawiamy na bardzo małym ogniu.
4. Wieprzowinę kroimy w kostkę
(mniej więcej 2x3 cm) i podsmażamy na
patelni (ja użyłam patelni grillowej), soląc je delikatnie i posypując w czasie
smażenia suszonymi i rozdrobnionymi liśćmi kafiru. Mięso dodajemy do pasty.
Dusimy, aż wieprzowina będzie miękka (jeśli
zaś użyjemy piersi kurczaka, nie trzeba jej podsmażać. Mięso drobiowe pokrojone
w kostkę można od razu wrzucić ido curry i dusić w nim do miękkości).
Mniam! Do tego proszę mieszany ryż i warzywka zamiast mięska.
OdpowiedzUsuńTrochę mało zielono na tym zdjęciu, ale wierzę, że jest zielone ;)
No właśnie światło było kiepskie i potem trudno było wyciągnąć zdjęcie. Curry wyszło rzeczywiście bardziej zielone niż na zdjęciu :)
Usuń