Nie gotowałam przez ponad dwa tygodnie, a zastanowiwszy się dobrze, to właściwie przez ponad trzy. Dotknęła mnie kulinarna niemoc, co nie zdarzyło mi się od bardzo dawna. Wszyscy wyjechali w poszukiwaniu słońca i odpoczynku. Dla samej siebie gotować mi się nie chce. Na szczęście spotkanie z moją długoletnią przyjaciółką dało mi okazję do przygotowania pasty z kurczakiem, cukinią i migdałami, a to wszystko zatopione w hiperkalorycznym sosie śmietanowym :)
O jednym niewątpliwie się przekonałam: gdy nie gotuję po prostu jestem nieszczęśliwa, a stan ten znoszę wyjątkowo źle, gdy okazuje się że i nie za bardzo mam dla kogo :) W związku z tym, iż w miniony weekend wiele bliskich mi osób zawitało z powrotem do Warszawy, biorę się za robotę. Na początek placek według zbójnickiego przepisu mojej mamy. Następnie jako wierna fanka ziemniaków i kaszy gryczanej, zainspirowana długim weekendem spędzonym w Zamościu zamierzam przygotować sycący piróg biłgorajski, a potem przyobiecane patatas bravas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz