Chciałam podzielić się moimi spostrzeżeniami. Nie wiem czy dzieje się to z powodu mojego zupełnie antymatematycznego umysłu i tego że nie potrafię liczyć bez kalkulatora, nie lubię używać wagi kuchennej, ale nie jestem w stanie dopasować ilości przygotowywanego jedzenia do ilości osób. Gdy przykładowo gotuję kolację dla dwojga, przygotowuję ilości jak dla zastępu wojska. Gdy gotuję dla dwunastu osób, ilości są jak dla całej armii. Może to obawa, że gdyby ktoś nie wyszedł ode mnie syty i napojony, w razie czego dostanie wałówkę do domu? Nie potrafię też ugotować zupy w średniej wielkości garnku – gotuję gar, kocioł. Tak więc przez najbliższe trzy dni domownicy zmuszeni są do konsumpcji zupy z cukinii i pomidorów. Mamma mia :)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz